Polska zyska na ukraińskim zbożu? Furgalski: Mamy problem, to istna prowizorka

Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Wiele samorządów ma dylemat – czy w obliczu szalejącej inflacji podnosić opłaty dla mieszkańców. Prezydent Warszawy zapowiedział ostatnio podwyżkę cen biletów za komunikację miejską, jednak ostatecznie z pomysłu się wycofał.
Adrian Furgalski: Sądzę, że podwyżki opłat w wielu obszarach – choć politycznie są to trudne i niepopularne decyzje – są nieuniknione. Koszty nie znikną przecież, gdy z podwyżki się wycofamy, więc żeby nie skończyło się na cięciu rozkładów. Samorządy dostały i jeszcze dostaną finansowo w kość na wszystkich zmianach podatkowych. Żeby ludzie mieli więcej w kieszeni, rząd obniża podatki, na czym w praktyce tracą samorządy. Do tej pory mówiło się, że na obniżce podatków będą mieć rocznie o 13 mld mniej, ale od lipca przecież szykują się kolejne obniżki podatków.
I myślę, że wszystko jeszcze pójdzie w górę: paliwa do autobusów, energia do tramwajów, wynagrodzenia dla nauczycieli.
A co z inwestycjami – np. budową dróg?
Samorządy schładzają inwestycje i trudno się temu dziwić, szukają oszczędności, gdzie mogą. Jednak jeśli chodzi o drogi realizowane z programów rządowych – tu nie ma żadnego spowolnienia. Myślę nawet, że będziemy mieli wojnę cenową, ponieważ pojawi się więcej firm zagranicznych, chętnych do inwestowania w Polsce.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.